Sierpniowe nowości

Nawet nie wiem kiedy zleciał mi ten sierpień. Mam nadzieję, że wrzesień i październik uraczą nas piękną pogodą, a później niech się dzieje co chce, byle wytrwać do wiosny. 
Zakupy w tym miesiącu nie były obfite, bo starałam się jak mogłam, żeby nie przesadzić. Mam tu trochę codziennych niezbędników typu krem do depilacji, dezodorant czy pasta do zębów oraz głównie pielęgnacja twarzy. Skusiłam się też na coś z kolorówki, ale więcej szczegółów znajdziecie w dalszej części notki. 


Duże opakowanie kremu do depilacji Veet. Używam do linii bikini, bo tylko po tego typu kremach nie mam podrażnień ani wrastających włosków.
Pasta do zębów Ecodenta, która jest popularna w ostatnim czasie. Swoją wypatrzyłam w sklepie Holland&Barrett i akurat była na nią spora zniżka. Jest to czarna ekologiczna pasta z węglem drzewnym. Jej zadaniem jest wybielenie zębów. Jeszcze jej nie używałam, więc nie wypowiem się na temat efektów. Kosztuje około 20zł, ale można kupić w promocji za 12 zł. Szukajcie w sklepach internetowych ;)

Skład:
Aqua*, Hydrated Silica*, Glycerin*, Sorbitol*, Bentonite*, Sodium Cocoyl Glutamate*, Titanium Dioxide (Cl 77891), Epigallocatechin Gallate*, Propolis*, Alcohol*, Xantan Gum*, Aroma, Mentha Piperita (Peppermint) Oil*, Limonene, Sodium Saccharin, Sodium Benzoate, Potassium Sorbate, Phenoxyethanol, Ethylhexylglycerin.

* - 97 % ECOCERT or ingredients of natural origin.


Kolejne zdobycze to olejek z drzewa herbacianego, który kupiłam z myślą o smarowaniu nim wyprysków. W międzyczasie wyczytałam, że można go też dodać do kąpieli lub do szamponu aby zapobiec nadmiernemu przetłuszczeniu włosów.
Wzbogaciłam swoje zapasy o tonizującą mgiełkę do twarzy Essano. Używam jej jak toniku. Jest to moje pierwsze spotkanie z tą marką i na razie jestem bardzo zadowolona zarówno z działania, składu jak i zapachu ;)
Po nieudanych testach z naturalnymi dezodorantami wróciłam do Rexony, w Anglii obowiązuje inna nazwa dla tych kosmetyków - Sure.


W walce o piękniejszą cerę dałam się namówić na zakup peelingu kawitacyjnego z funkcją sonoforezy. Jak na razie jestem zadowolona. Peeling świetnie spełnia swoją rolę, natomiast z sonoforezą mam mały problem z doborem odpowiedniego produktu do tego zabiegu. W sieci jest nadal mało informacji na temat tego urządzenia. Początkowo robiłam sonoforezę na mieszankę olei, ale później wyczytałam, że nie wolno stosować żadnych olejów do tego zabiegu. Taka kombinacja grozi poparzeniem lub uszkodzeniem urządzenia. Trochę się wystraszyłam i kupiłam specjalne serum do zabiegu ultradźwiękami z Bielendy Lifting Face Serum, które niestety nie daje takiego efektu jak moja olejowa mieszanka;/ Jeszcze będę kombinować i testować inne specyfiki.


W moje ręce wpadło też serum pod oczy naturalnej marki Lanocreme. Używam go już jakiś czas i nawet jestem zadowolona, ale ma rację bytu tylko w duecie z kremem. 
Ostatnim pielęgnacyjnym łupem jest krem z ochroną przeciwsłoneczną Lancaster SPF50. Niby mam już swojego ulubieńca od Lancome klik, ale ten Lancaster zapowiada się naprawdę dobrze, nie mogłam go nie kupić i nie wypróbować. Na razie jednak czeka grzecznie na swoją kolej. 


Zakupy kolorówki najbardziej mnie cieszą, tym bardziej, że jest to realna potrzeba. Po pudrze Clinique Stay Matte klik przyszedł czas na Mac Blot w zdecydowanie jaśniejszym odcieniu light. Miniaturkę tuszu In Extreme Dimension 3D Black Lash dostałam gratis do zamówienia. 


Których produktów jesteście najbardziej ciekawe?

Atina.

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty